Ekwilibrystyka postaci
W działach: rpg, poradnik | Odsłony: 4Darken zasugerował a ja napisałem. Gościnny wpis do jego pamiętnika. Bardzo podoba mi się jego seria i uważam ją za bardzo wartościową. Każdy gracz powinien go przeczytać aby nie powtarzać wpadek starszych kolegów. Wpis pojawił się kilka dni temu a ja nie chciałem mu robić konkurencji więc dopiero teraz wrzucam u siebie.
Graliśmy w system autorski Maestro. Połączenie kilku ciekawych książek, gier i filmów. Konwencja nazwana Hot Heroic Fantazy pełna pustyń, skwaru, dziwnych zwierząt, trochę perskich klimatów, baśni 1000 i jednej nocy oraz egzotyki.
Pomyślałem o tym aby zagrać bardzo gibkim szermierzem. Napisałem piękną historię postaci i krótkie opowiadanko. W nim moja postać kręciła piruety, odbijała się od ścian, wyskakiwała w powietrze, robiła ślizgi między nogami przeciwników. Taki Hot Heroic Parcur. Taki tancerz wojny. Akrobata śmierci. Anime style flying killer.
Oprócz historii miałem również kartę postaci a na niej liczby. Statystyki dostosowałem sobie pod opis postaci w tych granicach na jakie pozwał system. Nie za bardzo się nimi przejmowałem bo wiedziałem, że Maestro nie przepada za turlaniem. Co prawda inni gracze chcieli sobie poturlać i ja nie widziałem w tym nic złego. Byłem zajęty moją postacią. Od razu mi się spodobała postać. Miałem nawet przygotowany zestaw manewrów zapisany na kartce tak aby zaskakiwać MG opisami. W myślach widziałem obraz w zwolnionym tępię jak luźne poły stroju powiewającego na wietrze, ja kręcąc się wokół własnej osi, przelatuje nad przeciwnikiem i tnę go w głowę. Albo jak uciekam przed kimś wprost na ścianę, przeciwnik jest tuż za mną, wbiegam na ścianę, odbijam się od niej, w powietrzu tnę w szyję i ląduję za przeciwnikiem. Sekunda.... 2.... 3... głowa przeciwnika spada na gorący piasek. Yach!
Pierwsza walka była chyba dopiero na drugim scenariuszu. Moja postać była zachowawcza i spokojna (zen) więc dopiero jak włamaliśmy się do zamku wezyra ratować kobietę mogłem przetestować moją sztukę walki na pierwszym przeciwniku. Miałem dwa długie i ostre sztylety (wydawały mi się bardziej klimatyczne i wygodniejsze w walce moim stylem). Przeciwnikiem było coś na kształt tresowanego dzika. Szarżował tocząc pianę w ustach i wzbijając tumany kurzu. Walnąłem piękny opis jak mierze go wzrokiem i ani drgnę do ostatniej chwili kiedy lekko przechylam się do przodu i robię gwiazdę. Plan była taki, że skoczę rękoma na grzbiet zwierza wbijając mu sztylety w kręgosłup a potem wyląduje na nogach za bestią. Wyobrażacie to sobie? Moja postać miała długie piękne włosy, ułożyły by się w piękny wachlarz. Dzikopodobny stwór zarył by w ziemi a moja postać stała by tylko ze sztyletami z których kapała by krew. Piękna scena. Widzicie to?
Kraw nie kapała a tryskała i nie z dzika a z mojej postaci. Najpierw test na zręczność czy wyskoczę w odpowiednim momencie i ustawię się do ataku. Potem test na walkę a na koniec test na akrobatykę czy wyląduje na nogach. Głowa dzikostwora zahaczyła o moją nogę w locie, obróciło mną jak rugbystą, wyrżnąłem głową w żwir, poturbowały tylne nogi zwierza i zanim zdążyłem wstać ten zaatakował ponownie wbijając swoje zakrzywione kły głęboko między żebra. Cały majątek drużyny poszedł na magiczny eliksir który był jedyną szansą na to że jeszcze będę chodził.
Graczu! - zapytaj się MG dwa razy w co i jak będziecie grać. Niech Cie nie zadowala nazwa "heroic". Zapytaj się czy twoja postać będzie mogła zrobić to czy tamto. Wymuś na MG przykłady. Jasno zdeklarujcie się na ile trzymacie się systemu a na ile pozwalacie sobie na elastyczność.